Miałam pisać o Krakowie, ale najpierw powinnam napisać o kolejnym sprawdzianie semestralnym Ani. Odbył się on 17 lutego. Wybaczcie ciut spóźnioną relację.
To był ciężki tydzień dla Ani. W poniedziałek (13.02) miała pisemny egzamin (też semestralny) z angielskiego, w środę (15.02) ustny z tegoż samego, a w piątek (17.02) ten wyczekiwany półroczny egzamin w szkole (edukacja polonistyczna, przyrodniczo-społeczna i matematyczna). Mogę tylko opisać relację Ani i Taty, ponieważ ja zostałam w domu z Maluchami.
Jak zwykle było bardzo miło, Ania mogła tego dnia uczestniczyć normalnie w lekcjach całej klasy. Test zatem pisała razem z innymi dziećmi. Z matmy miała dwa błędy w obliczeniach (ocena: 5), a w polskim wszystko dobrze oprócz jednego zadania (ocena: 4,5).
A to przez mamę.. która źle dziecko nauczyła. Taa..
Mama ma tendencję do przekombinowywania (stety/niestety) i z prostego ćwiczenia zrobiła jakiegoś dziwoląga. Dostaliśmy wcześniej test próbny ze szkoły i w jednym z zadań chodziło o przymiotniki i liczbę mnogą, a ja sobie zrobiłam z tego odmianę rzeczownika. Hihi jak o tym teraz myślę, to śmiać mi się chce, ale prawda jest taka, że nie zrozumiałam polecenia. No nic. Człowiek uczy się na błędach. Pani Anię pochwaliła. Kaligrafia się poprawiła, a ponoć czytanie ze zrozumieniem i rysowanie na szóstkę zostało ocenione. Jestem więc zadowolona, bo błędów moich nie liczę, a z przymiotnikami i liczbą mnogą kochana córka na szczęście problemów nie ma.
Ania wróciła ze szkoły bardzo szczęśliwa, opowiadając głównie o szczurze, którego mogła potrzymać (dzieci hodują w klasie myszki i szczury) i który ją zadrapał w ręką. Teraz ciągle nas męczy, żebyśmy zgodzili się na myszoskoczka. Ale naprawdę nie ma gdzie go u nas trzymać :(. Obiecałam jej w lecie ponowną hodowlę ślimaków i dżdżownic (też nie dałam rady opisać tego na blogu.. może w tym roku to nadrobimy ).
Egzaminów jakoś szczególnie nie przeżywała, to tylko ja się zamartwiałam (jak zwykle). Dzieci są na szczęście mądrzejsze :)
Z angielskiego natomiast nasza pociecha dostało dwie szóstki (z ustnego nawet z wykrzyknikiem).
Może jeszcze dodam, że szkołę generalnie mamy domową ale angielskiego Ania uczy się w Early Stage, też jest tam w II klasie. Szkołę polecam. Jesteśmy z niej bardzo zadowoleni. Z moją wymową nigdy bym nie osiągnęła takich efektów, a ta placówka jest bardzo nowatorska i dobra metodycznie.
I tak przy okazji gdybyście oglądali film dokumentalny ze strony głównej Early Stage, to można tam zobaczyć także naszą Anię (minuta 1:28 oraz 9:08), tyle że z zeszłego roku ;)
A w ostatnią niedzielę karnawału (19.02) po ciężkiej pracy odbył się zasłużony.. bal!
W Dobrym Miejscu :)
Późno już, więc o wyprawie do Krakowa będzie w kolejnym poście.
"Uczenie się nie jest efektem nauczania.
Uczenie się jest efektem działania podejmowanego przez tego, który się uczy".
John Caldwell Holt
John Caldwell Holt
© Wszelkie prawa w zakresie kopiowania i upowszechniania zamieszczonych na tym blogu tekstów i zdjęć w celach publicznych są zastrzeżone. Teksty i zdjęcia nie mogą być publikowane i powielane bez pisemnej zgody autorki.
Jeśli chcesz coś skopiować proszę napisz do mnie: m.m.kosicka@gmail.com
Jeśli chcesz coś skopiować proszę napisz do mnie: m.m.kosicka@gmail.com
Natomiast w zaciszu domowym ze wszelkich pomysłów, metod, sposobów korzystajcie proszę do woli :)
15 marca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gratuluję Ani! Rodzicom też ;-)
OdpowiedzUsuńW której klasie jest Ania?
Witaj Bubo, Ancia jest w klasie drugiej.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zajrzałam na Twojego bloga i wnioskuję,że też się edukujecie domowo :)
Będziemy Was odwiedzać.
Pozdrawiamy!
Edukujemy się domowo od września - pierwsza klasa SP.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy :-)
I oczywiscie dziekujemy za gratulacje :)
OdpowiedzUsuń