Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
"Uczenie się nie jest efektem nauczania.
Uczenie się jest efektem działania podejmowanego przez tego, który się uczy".
John Caldwell Holt
© Wszelkie prawa w zakresie kopiowania i upowszechniania zamieszczonych na tym blogu tekstów i zdjęć w celach publicznych są zastrzeżone. Teksty i zdjęcia nie mogą być publikowane i powielane bez pisemnej zgody autorki.
Jeśli chcesz coś skopiować proszę napisz do mnie: m.m.kosicka@gmail.com
Natomiast w zaciszu domowym ze wszelkich pomysłów, metod, sposobów korzystajcie proszę do woli :)

29 września 2010

Jak zaczęła się nasza przygoda z ED?

W sumie już dosyć dawno, bo prawie rok temu, a może ponad rok temu... jakoś tak. Przekonali mnie do homeschoolingu nasi przyjaciele, Drogie Kumy :) - czyli Rodzice naszej chrześnicy Basieńki.
Muszę przyznać, że na początku bardzo nieufnie podchodziłam do tej metody. Zenuś był od razu na tak (generalnie, jeszcze niekoniecznie u nas w domu), ale ja miałam mnóstwo pytań, wątpliwości i obaw. W miarę upływu czasu i poznawania "o co w tym wszystkim chodzi" okazało się, że, mówiąc kolokwialnie, "gra jest warta świeczki" ;)
Dzisiaj patrzę na ED jako sposób bardzo twórczego rozwoju Anulki, wszechstronnego poznawania wiedzy, z możliwością jak najlepszego wykorzystania czasu, wręcz zaoszczędzenia go. Nauka w domu pozwala nam szeroko podchodzić do tematu, nie trzymać się ściśle programu, lecz móc wybiegać na przód lub wręcz w "tereny" nie zaplanowane dla przeciętnego poznawacza wiedzy. Na dodatek Ania ma czas by wyjść na dwór, pobawić się i porobić to na co ma ochotę, czyli być dzieckiem. Nie musimy stać w korkach, pędzić z jednych zajęć na drugie.
I ze spokojem sumienia zapisałam ją na dodatkowe zajęcia: teatr, instrumenty klawiszowe i angielski. Myślimy też o zuchach, ale zastanawiamy się czy nie poczekać z tym do przyszłego roku. Ach i dojdzie jeszcze pewnie basen.. Dużo.
Gdyby Ania tradycyjnie uczęszczała do szkoły i robiła to wszystko.. nie miałaby wolnego czasu. Na zabawę, wyszalenie się z koleżankami na dworze i bycie z nami. Bycie razem polegałoby pewnie tylko na wspólnym odrabianiu lekcji i spędzaniu czasu w samochodzie. A z czasem tylko na wspólnym staniu w korkach.. Wspólne oglądanie TV odpada, ponieważ takowego sprzętu nie posiadamy - podkreślam z wyboru. Mamy za to komputer, również niezły złodziej czasu.. ;)
Może trochę przesadzam z tym scenariuszem, ale mam podejrzenia, że przy realizacji tylu dodatkowych zajęć , tak by to mogło wyglądać. Są na pewno rodzice, którzy powiedzą, że to nie jest dużo zajęć. Słyszałam o dzieciach, które codziennie mają dodatkowe zajęcia, i przed szkołą i po szkole.. Cóż wszystko jest kwestią wyboru. Na szczęście taki mamy :)
Nie będę tu przytaczać szeregu argumentów za ED/HS/ND lecz wkleję link z Rzeczpospolitej: Obyś własne dzieci uczył :)

Po dokonaniu formalności w maju (czyli zgody dyrekcji szkoły oraz pozytywnej opinii psychologa) i pierwszych próbach w czerwcu, na poważnie zaczęłyśmy "Naszą szkołę domową" w sierpniu, z przerwami na wakacyjnych gości ;)
Anulka wiedząc o planach powstania bloga o ED prosiła bym dokumentowała jej poczynania i później wklejała na stronę, więc teraz z "lekkim" opóźnieniem będę uzupełniać opis/obraz naszych początków :) Będę to robić stopniowo, więc proszę o cierpliwość i wyrozumiałość :)

 



24 września 2010

Tak, można!

Zgodnie z ustawą o systemie oświaty art. 16 ust. 7a. i 8. ustawy z dnia 7 września 1991 r. obowiązek szkolny dziecka może być spełniany poza szkołą. Czyli mówiąc prościej można swoje dzieci uczyć w domu. Zgodnie z prawem :)
Również zgodnie z Konstytucją Rzeczpospolitej Polskiej art. 48:
Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania.

Zapraszam do najczęściej zadawanych pytań o ED tutaj.

A jak to wychodzi w praktyce? Zobaczymy :)
Postaram się dzielić na tym blogu naszym doświadczeniem.