Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
"Uczenie się nie jest efektem nauczania.
Uczenie się jest efektem działania podejmowanego przez tego, który się uczy".
John Caldwell Holt
© Wszelkie prawa w zakresie kopiowania i upowszechniania zamieszczonych na tym blogu tekstów i zdjęć w celach publicznych są zastrzeżone. Teksty i zdjęcia nie mogą być publikowane i powielane bez pisemnej zgody autorki.
Jeśli chcesz coś skopiować proszę napisz do mnie: m.m.kosicka@gmail.com
Natomiast w zaciszu domowym ze wszelkich pomysłów, metod, sposobów korzystajcie proszę do woli :)

22 marca 2011

Sprawdzian - zaliczony!

I to na poziomie - cytuję - wysokim :) Ania pisała dwa testy. Jeden z matematyki, czyli ładnie mówiąc z zakresu edukacji matematycznej. Drugi z zakresu edukacji polonistycznej  i przyrodniczo-społecznej. Z matmy na 19 pkt Ania zdobyła 18,5, a z polskiego na 16 pkt miała 15,5. Tak więc merytorycznie bardzo dobrze, poćwiczyć musimy kaligrafię.
Ach, jesteśmy dumni :))))
Możemy się jeszcze pochwalić, iż zadanie z wiedzy przyrodniczej Ania zrobiła ponoć jako jedyna z dzieci poprawnie :)
Opiszę jeszcze szczegółowo, jak to wszystko wyglądało, ponieważ wiem, iż są zainteresowane tym osoby. Normalnie tzn. gdybyśmy zjawili się w terminie, Anulka pisała by razem z innymi dziećmi w klasie. Ponieważ pisanie przy prowadzonych zajęciach rozpraszało by Anię, nasza (przemiła) pani wychowawczyni zaprosiła nas do (prawie cały czas pustej) świetlicy. Mogliśmy tam sobie spokojnie usiąść. Chcieliśmy Anię zostawić samą z panią, ale mała chciała bym została z nią. Wychowawczyni nie miała nic przeciwko temu, więc mogłam sobie siedzieć i obserwować. Zenuś poszedł na spacer :) Anulka zaczęła od części matematycznej. Następnie pani zapytała się Ani czy chce mieć przerwę. Ponieważ Ania lubi bardzo matematykę i najwyraźniej nie zmęczyła się pierwszym testem, nie zdecydowała się na przerwę. Następna była czytanka. Była to dla nas nowa czytanka, chociaż powinnyśmy mieć już ją przerobioną, gdybyśmy szły równo z klasą. A jak wiecie, tak nie było. Na stwierdzenie pani, że pewnie Ania już ją zna (czytankę) pokręciłam głową. Wobec tego nauczycielka chciała zmienić tekst na inny, ale powiedziałam, że nie ma takiej konieczności, a Ancia po prostu zaczęła czytać. Potem się zastanawiałam czy dobrze zrobiłam, bo opowiadanie było dosyć trudne. Czytanka była pt. "W Białowieży". Mała miała problem z dwoma słowami, ale generalnie przeczytała ładnie i prawidłowo odpowiedziała na pytania dotyczące treści. Następnie była krótka przerwa, ok 10 min. Kolejnym zadaniem było pisanie z pamięci. Pani napisała na tablicy dwa zdania, które parokrotnie Ani przeczytała. Ania miała się im przyglądać i zapamiętać je. Gdy była już gotowa, pani starła zdania i wtedy Ania już z pamięci miała je zapisać na kartce, co też uczyniła prawidłowo. Pomijam kaligrafię.. Później był test polonistyczny. W trakcie jego pisania Ania miała ku swej wielkiej radości drugą małą przerwę (wynikającą bardziej z sytuacji, ponieważ pani musiała na chwilę wyjść). Na koniec było pisanie ze słuchu. Pani przeczytała Ani parokrotnie dwa zdania, których Ania nie widziała, tylko mogła słyszeć. Następnie gdy Ania była już gotowa, miała zapisać je na kartce.
Wszystko trwało godzinę i przebiegało w bardzo miłej i serdecznej atmosferze. Ania parę razy zwracała się do mnie ze swoimi wątpliwościami, ale nic jej nie pomagałam, tylko odsyłałam ją do wychowawczyni (dlatego właśnie wolałam Anię zostawić samą, by nie skupiać na sobie jej uwagi). Pod koniec sprawdzianu Ania zwracała się już tylko do pani, zagadując ją również na inne tematy. Wychowawczyni zaraz po napisaniu wszystkiego przez Anię szybko sprawdziła testy i mogła nam udzielić informacji zwrotnej. Tak jak już pisałam, popracować musimy nad kaligrafią. Zdajemy sobie z tego sprawę już od jakiegoś czasu, ale bardzo ciężko jest Anię zagonić do pisania (a robimy to codziennie). Zauważyłam też, że Ania nieprawidłowo trzyma ołówek, ale nic nie udawało mi się z tym zrobić. Na dodatek okazało się, że Zenuś trzyma długopis tak samo, więc rodzina stwierdziła, że się czepiam. I tu z pomocą przyszła mi pani wychowawczyni, potwierdzając moje spostrzeżenia i podpowiadając, iż są specjalne nakładki na ołówki pomagające prawidłowo układać palce. Zalecała też ćwiczenie palców innymi metodami: lepienie plasteliny, ciastoliny, wszelkie prace ręczne, nawlekanie etc. Na zakończenie pani wychowawczyni wręczyła nam książkę "Edukacja domowa w Polsce" pod redakcją Marzeny i Pawła Zakrzewskich. Czyż to nie miłe?
Udało mi się także porozmawiać z panią od angielskiego i panią od religii oraz umówić z nimi na kontakt mailowy. Wróciliśmy do domu bardzo szczęśliwi i zadowoleni.

Teraz znowu jesteśmy chorzy, tym razem dzieci, więc wybaczcie mi spóźnienie z tym sprawozdaniem ;)

Pozdrawiamy wiosennie Wszystkich Miłych Czytelników!

17 marca 2011

I Ty możesz uratować życie ludzkie!

Dzisiaj zaczyna się nowenna (9 dniowa modlitwa od 17 do 25 marca) za dzieci zagrożone aborcją. Zapraszam Was do włączenia się w tę modlitwę. W ten sposób możemy się przyczynić do uratowania życia niewinnej istotki, maleńkiego jeszcze człowieka. Do modlitwy możesz przyłączyć się każdego dnia nowenny.

Więcej szczegółów na stronie: http://www.uratujswietego.pl/

Módlmy się za dzieci, ale też za rodziców, a zwłaszcza mamy, które w swej rozpaczy, braku perspektyw, czasem niewiedzy i wpływom złych ludzi, godzą się na zniszczenie rozwijającego się w nich życia. O odwagę przyjęcia nowego życia i otoczenia go miłością, pomimo sytuacji "bez wyjścia". Zawsze jest jakieś wyjście. Trauma po aborcji jest czymś strasznym, piętnem ciągnącym się przez całe życie. Nasza modlitwa może uratować życie dziecka, ale też życie mamy. Kobieta "po" nigdy już nie jest taka sama..

Dla cierpiących mam: blog i rekolekcje.

9 marca 2011

Święta Czterdziestnica,

liturgiczny okres czterdziestodniowego przygotowania Paschy lub po prostu Wielki Post (WP) rozpoczęliśmy w dzisiejszym dniu. Bardzo mi się te dwie pierwsze nazwy podobają.
Posypaliśmy dziś głowy popiołem na znak publicznej pokuty, która jest odpowiednikiem greckiego słowa "metanoia" czyli wewnętrzna przemiana człowieka. Mam nadzieję, że uda nam się w tym okresie dokonać takiej wewnętrznej, duchowej przemiany. Jak to powiedział nasz ksiądz Sylwester, post ma polegać na tym by wyrzec się, zaniechać, przerwać wszystko to, co nam nie pozwala na wzrost duchowy, co nas zniewala. Wszelkie nałogi (internet, TV, alkohol oczywiście itp.) ale też niezdrowe, złe (a nawet grzeszne) relacje, te nawyki i sposoby zachowania, które prowadzą do naszego wyniszczenia, śmierci naszego człowieczeństwa i uśpienia naszego sumienia.
Zapraszamy też do specjalnego przeżywania WP nasze dzieci. Korzystając z podpowiedzi Linum oraz strony Lacy stworzyłyśmy z Anią kalendarz wielkopostny. Każdego dnia WP przyklejamy w nim serce na znak, iż Pan Jezus przeszedł swoją Męką i Śmierć na znak swojej wielkiej Miłości do nas. Zaproponowałam też Ani "Wielkopostne Ziarenka". Jest to odmiana słodkich fasolek w trzech kolorach wkładanych przez dzieci do słoiczka oznaczających modlitwę, post i jałmużnę (czyli uczynki miłosierdzia). Do szklaneczek wsypałyśmy ziarna fasoli, grochu i cieciorki, by nie było pokusy podjadania ;) Ania była bardzo szczęśliwa kiedy wieczorem znalazły się w słoiku ziarenka z każdego rodzaju. Planuję też zrobić pudełko, pojemnik z rzeczami, których odmówimy sobie w czasie postu. Na wieczku będzie napis "W Wielkim Poście żegnajcie... na Wielkanoc witajcie!". Mam również nadzieję, że uda nam się zrobić (co piątek najlepiej) naszą domową Drogę Krzyżową. Na dzisiaj tyle. Jutro postaram się wkleić zdjęcia.

ps. Potrwało to troszkę dłużej niż jeden dzień, wybaczcie.. fotki znajdziecie tutaj.

6 marca 2011

Rotawirus

Dopadło nas to choróbsko. Stasia w poniedziałek, Anulkę i mnie we wtorek, Zenia we czwartek, a moja mamę w piątek. Wszystkich po kolei. Cieszę się, że mama była z nami. Bez niej nie dalibyśmy sobie rady. Przykro mi tylko, że ją też ten wirus dopadł. Bardzo jest zaraźliwy. Okropnie wykańcza. Staś przeszedł atak najlżej, Ania i ja.. cóż, było fatalnie. Nie będę się wdawać w szczegóły.. Dla niezorientowanych, objawy to: wymioty, biegunka i wysoka gorączka. Zenuś i mama na szczęście ciut lżej to przeszli.
W związku z powyższym na sprawdzianie się nie stawiliśmy. Mamy następny termin - 16 marca.
Na szczęście choróbsko to trwa krótko: dwa, trzy dni. Już praaawie zapomnieliśmy.. Próbujemy wracać do normalności :)

A na zakończenie radosna nowina. Będzie nas więcej! :) Szczegóły obok - po lewej stronie na blogu :)