Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
"Uczenie się nie jest efektem nauczania.
Uczenie się jest efektem działania podejmowanego przez tego, który się uczy".
John Caldwell Holt
© Wszelkie prawa w zakresie kopiowania i upowszechniania zamieszczonych na tym blogu tekstów i zdjęć w celach publicznych są zastrzeżone. Teksty i zdjęcia nie mogą być publikowane i powielane bez pisemnej zgody autorki.
Jeśli chcesz coś skopiować proszę napisz do mnie: m.m.kosicka@gmail.com
Natomiast w zaciszu domowym ze wszelkich pomysłów, metod, sposobów korzystajcie proszę do woli :)

24 października 2010

Dzień Nauczyciela

14 października obchodzimy Dzień Nauczyciela. Nigdy nie pamiętałam tej daty, tego dnia również. Jednak przypomniałam mi o nim audycja w radiu Warszawa. Gościem była pani Joanna Białobrzeska. Nawiedzona nauczycielka ;) Tak brzmi tytuł świetnej ponoć książki jej autorstwa "Zostań nawiedzoną nauczycielką".
Rozmowa z panią Joanna była bardzo ciekawa i budująca. Na tyle, że pozwoliłam sobie poszukać informacji na jej temat i chciałabym również przeczytać książkę.
Pani pedagog mówiła, iż ciężko być dzisiaj nauczycielem, zwłaszcza jeśli są oni tak stereotypowo postrzegania. Miała tu na myśli stereotyp negatywny. Mówiła też o braku szacunku dla nauczyciela. Przywoływała np. obraz nauczycielki z reklamy jogurtów, spiętej, sztywnej, w którą dzieci rzucają papierami, a ona nerwowo biega po klasie. Niby śmieszne, ale faktycznie, dla nauczycieli może być przykre. Pani Joanna uświadamiała też, że ciężko być dobrym nauczycielem, gdy słyszy się o sobie (jako grupie społecznej) same złe rzeczy. A przecież jest wielu naprawdę dobrych nauczycieli.
Zwróciła też uwagę na pewien aspekt. W momencie, gdy rodzic ma jakiekolwiek pretensje do nauczyciela, to nie przychodzi z nimi do niego, ale najczęściej omawia je ze swoim dzieckiem, a z wychowawcą wcale, lub wnosząc pretensje na oczach, czy przy wiedzy, dziecka. To niszczy autorytet takiego nauczyciela w oczach ucznia. Jak potem taki chłopiec lub dziewczynka mają dobrze myśleć o swojej nauczycielce, jeśli jego rodzice źle o nim myślą..
Nigdy tak na tę sprawę nie spojrzałam. Sama pamiętam jak obie zgodnie stwierdzałyśmy z mamą, że na "tą niemiłą panią" trzeba patrzeć przez palce, robić co każe, bo trzeba, ale w głębi duszy nie zgadzać się z nią. Takie myślenie w naszym społeczeństwie oczywiście zostało nam po czasach PRLu (o innych okresach naszej historii już nie wspominając). Jednak wtedy wiadomo było o co chodzi. Teraz jest trochę inaczej, ale myślenie zostało.

W moim życiu miałam paru dobrych nauczycieli, jak i paru złych, po których lekcjach przeżywało się prawdziwe traumy. Zawsze lubiłam chodzić do szkoły, ale z przykrością muszę stwierdzić, że szkoła nie motywowała mnie zbytnio do nauki. Jaką byłam uczennicą.. pewnie przeciętną. W szkole podstawowej miałam czwórki, piątki (mówię o ocenach semestralnych), w liceum też tróje, dwój na koniec semestru  nie pamiętam, choć w ciągu roku pały też były.. Mam nadzieję, że się nie mylę ;) Ale problemów ze zdaniem do kolejnej klasy nie było. Dopiero studia obudziły we mnie prawdziwy głód wiedzy. Działo się to za sprawą wspaniałych wykładowców, Profesorów z prawdziwym powołaniem, to było dla mnie coś niesamowitego. Zawsze byłam ciekawa świata, jednak wtedy okazało się, że można uczyć się z satysfakcją, że ktoś to docenia, widzi i prowadzi Cię w te nieznane, fascynujące tajniki wiedzy w sposób bardzo indywidualny. To było dla mnie osobiście naprawdę ekscytujące. Ten głód wiedzy pozostał  mi do dziś. Odczuwam prawdziwą przyjemność ucząc się z Anią, w pewnym sensie nadrabiając to wszystko czego nie udało mi się zgłębić w wieku szkolnym. Oczywiście naukę z Anią dopiero zaczynamy, jednak ja już przygotowuję się na kolejne klasy, czytam o rzeczach, o których dopiero będziemy się uczyły, kupuję książki z dużym wyprzedzaniem biorąc pod uwagę ich zastosowanie w naszej ED. Jednak Ania już teraz jest ciekawa tak wielu dziedzin, że w prostych słowach możemy uczyć się rzeczy w szkole zaplanowanych dopiero po klasie trzeciej. I to jest naprawdę piękne w edukacji domowej.

ps. I tak przy okazji. Ania wzruszyła mnie bardzo wręczając mi tę o to laurkę i składając mi życzenia.. Poczułam wtedy, że jestem faktycznie nauczycielem (takim przez małe "n" oczywiście) ale w związku z tym i w związku z audycją radiową, wiem że będę się dokształcać kierunku pedagogicznym, by jak najlepiej uczuć Anię. I pewnie Stasia też.



Jak to pięknie by powiedział Sokrates "wiem, że nic nie wiem". To uczy pokory.

2 komentarze:

  1. To znów ja :D
    Ostatnio rozmawiałam z Teściową (emerytowaną nauczycielką) o tym, że teraz jednak nauczycielom jest trudniej. Kiedyś cieszyli się oni szacunkiem, byli w jakiś sposób "nobilitowaną grupą społeczną". Teraz (to moje osobiste obserwacje) niektórzy patrzą na nauczycieli jako na te osoby, które po studiach nie znalazły żadnej ciekawej pracy, dorobiły kurs/specjalizację pedagogiczną i ruszyły do szkoły. To bardzo krzywdzące, bo niestety potrafi początkującego nauczyciela z prawdziwym powołaniem do tego zawodu zniechęcić już na starcie...
    A laurka od Ani to bomba normalnie - wzruszyłaś się, jak ją dostałaś? :) Ja bym się popłakała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam bardzo wzruszona..
    Gdy Ania usłyszała w radiu, że dziś jest dzień nauczyciela, wykrzyknęła "to też twój dzień mamusiu, wszystkiego najlepszego!"... to było baaaardzo wzruszające i ujmujące... i poczułam się wtedy tak odpowiedzialnie i że nie mogę jej zawieść..

    OdpowiedzUsuń