Bardzo lubię ten czas, czas radosnego oczekiwania na Jezusa. Na cud maleńkiego Dziecka, które swoim narodzeniem zmieniło cały świat.
To jest tak niesamowite, że Bóg zechciał być tak bezbronny, jak niemowlę. Że zechciał być człowiekiem. Jednym z nas. Był Bogiem, i jednocześnie był człowiekiem, czyli wszystko co ludzkie dotykało także Jego, On tego naszego człowieczeństwa doświadczył całą sobą. Ciągle się tym zachwycam..
Ania też bardzo lubi czas przygotowywania się na Boże Narodzenie. W tym roku "wędrujemy" razem z książką, o której już pisałam, "Wszyscy na Ciebie czekamy". Wieczorem będziemy zapalać adwentową święcę i wspólnie czytać o kolejnej postaci czekającej na Mesjasza.
Mamy też oczywiście plany by chodzić na roraty, znając jednak nasze pory kładzenia się spać, słabo to widzę.. Mam jednak nadzieję, że uda nam się nad tym popracować.
Już w listopadzie na usilne prośby Ani zaczęłyśmy lepić papierowy łańcuch (już jest całkiem dłuuugi) i zabawki na choinkę. Od pierniczków na razie udało mi się wykręcić, ale już zaraz i tak trzeba się za nie zabrać. I za kartki świąteczne. Staramy się wysyłać takie naszej roboty. W zeszłym roku zrobiłyśmy ich, jak się okazało, za mało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz