Niedziela Palmowa
Ania bardzo chciała zrobić samodzielnie Wielkanocną Palmę już w zeszłym roku. Tym razem się udało.
Zakupiłam na bazarku bazie oraz gałązki bukszpanu. Następnego dnia zamierzałam dokupić krepinę, krepę, oraz druciki by zrobić kwiaty z bibuły i nimi palmę przyozdobić. Jednak to Ancia przejęła inicjatywę. Zanim ten kolejny dzień nadszedł stworzyła palmę według swojego własnego pomysłu i projektu.
Początkowe plany ostatecznie też został częściowo wprowadzony w życie.
Robiłyśmy więc kwiatki z bibuły, żeby nimi przyozdobić nasze palmy wielkanocne, korzystając z podpowiedzi znalezionych tutaj.
Staś w tym czasie segregował jajka.
Tak wyglądały nasze palmy w Niedzielę Wielkanocną:
Wielki Tydzień
W Wielki Czwartek zrobiliśmy małą inscenizację Ostatniej Wieczerzy. Początkowo myślałam, że wykonamy figurki apostołów z papieru jednak ostatecznie posłużyły nam nasze pluszaki. Było to bardziej namacalne (zwłaszcza dla Stasia) oraz bardziej praktyczne (misie łatwiej posadzić niż papierowe ludziki). Wyszukałyśmy w Piśmie Świętym imiona wszystkich dwunastu apostołów i ponazywałyśmy nimi nasze zwierzaki.
Oglądałyśmy z Anią również obraz Leonarda da Vinci "Ostatnia Wieczerza". Na tej stronie można go powiększyć i dokładnie przestudiować.
W planach było również mycie nóg, które się jednak nie odbyło (sama nie wiem dlaczego..). Spróbujemy za rok.
W Wielki Piątek pomagała nam książeczka bp Antoniego Długosza "Droga Krzyżowa. Rozważania dla dzieci". Jest to pozycja, która oprócz tytułowej treści zawiera ilustracje-kolorowanki. Wysłuchaliśmy również nagranych rozważań ks. Andrzeja Grefkowicza i na prośbę Ani przeczytaliśmy wspólnie Mękę Pańską. Takie wcześniejsze (przed Liturgią Męki Pańskiej) rodzinne przeczytanie Słowa Bożego, było dla Ani ważne i ułatwiło jej przeżywanie uroczystości w kościele, gdzie trudniej jest się skupić naszej siedmiolatce. Staramy się też jak najdokładniej tłumaczyć wszystkie symbole i znaki jakie się odbywają w tych dniach. Dużo łatwiej jest wtedy Ani (i nam również) wejść w atmosferę Triduum i przeżyć w pełni Święta Zmartwychwstania Pańskiego.
W Wielką Sobotę odwiedziliśmy cała rodziną Grób Pański i tradycyjnie poświęciliśmy pokarm w naszej Parafii. Ania samodzielnie przygotowała koszyk ze święconką.
Wieczorem udałyśmy się wspólnie z Anią i Babcią (tym razem to tata został z chłopakami w domu) na Liturgię Wigilii Paschalnej. Zabrałyśmy świece i razem z innymi wiernymi czekałyśmy przed kościołem na rozpoczęcie się Liturgii. Święcenie ognia, od którego zapala się paschał, i cała Liturgia Światła, było chyba najbardziej ekscytującą częścią dla Anci. Zwłaszcza, że mogła stać na stołeczku, który zabrałyśmy do siedzenia, i wszystko dokładnie obserwować. Oczywiście Liturgia Chrzcielna była też częścią szczególnie przeżywaną, zwłaszcza, że kapłan wody nie żałował. Dzięki pięknie przygotowanej przez scholę młodzieżową i chór parafialny oprawie muzycznej Wigilię Paschalną przeżywałyśmy z dużym poruszeniem. Nastrojowe granie, Kantyk Mojżesza Hosanna i pieśni Wspólnoty Miłości Ukrzyżowanej bardzo w tym pomagały. Z radością wracałyśmy do domu śpiewając Alleluja! Pan Zmartwychwstał!
Następnego dnia rano Ania szukała innych przemian wielkanocnych, jakie symbolicznie pojawiły się w naszym domu.
Wielkopostne ziarenka przemieniły się w słodkości. Frutella to dobre uczynki, a mentosy to już Miłosierdzie Boże :) Na zdjęciu częściowo zjedzone.
Na naszym Krzyżu Wielkopostnym też nastąpiła zmiana:
Muszę się przyznać, że ten kalendarz był dla nas dość trudny i nie udawało nam się iść zgodnie z jego harmonogramem.
Tak wyglądało w naszym domu przeżywanie Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa w tym roku.
Kolejny post będzie o wielkanocnym scrapingu.
Pięknie:) U nas też było przedstawienie, nawet nagrane i przesłane do wszystkich dziadków:) Tylko my inscenizowaliśmy Zmartwychwstanie Pańskie. A mój maluszek w Niedzielę Palmową, gdy wołaliśmy HOSANNA!, wołał: hosianna, hosianna, tu moźna myć nogi! :)
OdpowiedzUsuńJedyne co nam się nie udało, to ziarenka wielkopostne (wrawdzie wpadały do słoiczków, ale mocno naciągane!) - chyba jednak za mali jesteśmy jeszcze, ale na pewno spróbujemy w następnym roku. W każdym razie pomysł rewelacyjny, przynajmniej mieliśmy okazję opowiedzieć dzieciom co oznaczają poszczególne słowa na słoiczkach i dlaczego są ważne.
Z niecierpliwością czekam na scraping wielkanocny!
Hihi super! Dzieciaki są niesamowite w swej prostocie.
OdpowiedzUsuńU nas też z ziarenkami było różnie, zależało od tygodnia i przypominania mamy.