Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
"Uczenie się nie jest efektem nauczania.
Uczenie się jest efektem działania podejmowanego przez tego, który się uczy".
John Caldwell Holt
© Wszelkie prawa w zakresie kopiowania i upowszechniania zamieszczonych na tym blogu tekstów i zdjęć w celach publicznych są zastrzeżone. Teksty i zdjęcia nie mogą być publikowane i powielane bez pisemnej zgody autorki.
Jeśli chcesz coś skopiować proszę napisz do mnie: m.m.kosicka@gmail.com
Natomiast w zaciszu domowym ze wszelkich pomysłów, metod, sposobów korzystajcie proszę do woli :)

17 lutego 2015

Refleksje poŚwiateczne II - sensorycznie i plastycznie

Od dobrych sześciu lat tradycją w naszym domu jest przygotowywanie przez dzieci prezentów home-made dla naszej rodziny i bliskich. Co roku powstają różne cudeńka: bombki przeróżne, aniołki, choinki, św. Mikołaje, makaronowe korale, ramki do zdjęć, ozdobne pudełka, wazoniki itd. etc.

W tym roku (a w zasadzie to już w zeszłym ;)) los padł na masę solną. Dzięki podpowiedzi dobrej Duszyczki - dziękujemy!!!. Muszę przyznać, że zbyt dużego doświadczenia w jej przygotowywaniu nie mieliśmy. Zrobiłyśmy ją ze dwa razy z Anią w celu posiadania większej ilości masy plastycznej, bardziej do ugniatania i wycinania kształtów niż tworzenia figurek. I po kolejnych doświadczeniach  stwierdzam, że to wspaniały materiał.
Dzieci same przygotowywały masę - ważyły, sypały, przelewały, mieszały i ugniatały. Było to świetne ćwiczenie sensoryczne dla małych rączek. Ćwiczyliśmy ruchy precyzyjne i wzmacnialiśmy mięśnie dłoni.


Dzięki temu internetowemu kursowi (klik) lepienia Aniołków
powstały trzy piękne niebiańskie figurki.
Czuwają teraz w domach u naszych trzech Babć (jednej Pra) :)




Pojawiły się też inne urocze zawieszki na choinkę: serduszka, okrągłe zawieszki z wytłoczonymi obrazkami (rybka, kaczka, samochód, domek itp.), a nawet dinozaury. Niestety nie mam zdjęć :(
Tylko parę z procesu powstawania.


Masa solna dosyć długo schła, pomimo użycia piekarnika. Później część ozdóbek została pomalowanych, zwłaszcza dzieła chłopców, Ania wolała je w kolorze naturalnym, tylko nieliczne dostąpiły zaszczytu spotkania się z farbą. A szkoda. Moim zdaniem po pomalowaniu perłowymi farbami akrylowymi, ozdoby nabrały jeszcze większego uroku.

W natłoku spraw do zrobienia przed Wigilią te piękne dzieła nie doczekały się sesji fotograficznej. Zupełnie o tym zapomniałam :( Szkoda.

Pierniczki.
Oprócz ugniatania masy solnej dzieciaki ugniatały też ciasto na pierniczki. To kolejna również już wieloletnia tradycja w naszym domu. Zwykle tak gdzieś od połowy listopada słyszę " Mamo, kiedy będziemy robić pierniczki? ". Takie pytania-prośby zdążają się u nas także w lecie..
Aktualnie moją rolą podczas pieczenia tych świątecznych ciasteczek jest nadzorowanie. I podanie przepisu. Chociaż to też mali kucharze mogliby zrobić sami. Trzy lata temu Ania wpisała mi samodzielnie przepis w nowy (wtedy) zeszyt kuchenny.

Tak więc ćwiczymy dalej sensomotorykę, ruchy precyzyjne, liczenie-ważenie i mięśnie dłoni.



 
I najprzyjemniejsze. 
Ugniatanie!


 Dzięki kochanej Córeczce powstały też pierniczki specjalnie dla mamy
  3BEZ - bezglutenowe, bezmleczne i bezjajeczne!
Przepis stąd (klik).


Dla dzieci bardziej tradycyjne ale też bezmleczne, tzw. szybkie, stąd (klik)
Zamiast masła dajemy margarynę i zamiast sody proszek do pieczenia.

Efekt pracy Małych Kucharzy :)


Czas na kolejne ćwiczenia małych raczek ;)

 
 Upiekliśmy dziewięć blach.



I ostatnia nasza tradycja - kartki okolicznościowe home made.
W tym roku powstawały w naprawdę ekspresowym tempie. Staś okazał się wręcz istną maszyną, do ich tworzenia.. ;) Wykorzystaliśmy gotowe pakiety do samodzielnego scrapingu dostępne w jednym z dużych marketów, kolorowe papiery, dziurkacze i inne przydatne materiały.

Prawie wszystkie ;)

Naprawdę warto. 
To wielka radość takie domowe, rodzinne przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia. 
A jaszcze większa, gdy możemy naszą pracę i wysiłek ofiarować innym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz