Plany na adwent były takie (klik). Wyszło różnie ;)
Drzewo Jessego
Najbardziej się cieszę, że udało nam się codziennie (sic!), tak co-dzien-nie (!!!), usiąść razem wieczorem i czytać Słowo Boże. W różnym składzie, raz większym raz mniejszym, razem z goszczącymi babciami, na wpółśpiąco, ale udało się! Hura!
Nie zawsze na czas była gotowa zawieszka do Drzewka Jessego, czasem wisiała niepokolorowana i dopiero dnia kolejnego nabierała barw. Najważniejsze jednak było czytanie Pisma Świętego. Czytane przez cały Adwent :)
Zapalanie świecy i czytanie przy małej lampce robiło bardzo nastrojowy klimat. Codziennie kto inny miał dyżur gaszenia świeczki. Na szczęście ich ilość zwiększała się i niedziela była jeszcze bardziej wyczekiwana. Nie obyło się oczywiście bez kłótni czy zachlapanej woskiem komody (grrrr), a nawet raz kanapy (no comment..).
Na początku każdego dnia przywileje: kolorowania zawieszki, zapalania świecy, wieszania zawieszki i gaszenia świecy były podzielone miedzy dzieci. Każdy miał swój dyżur. Wychodziło różnie.. Ponieważ najsłabiej było z odpowiednio wczesnym pokolorowanie - zrobiliśmy to ostatecznie zbiorczo jednego dnia.
Oprócz Biblii Jerozolimskiej korzystaliśmy z "Biblii dla Maluchów" i "Biblii dla Milusińskich" (obydwie wyd. Vocatio), "Opowiadań Biblijnych na każdy dzień" (WAMu) oraz przede wszystkim "Naszym dzieciom o Biblii" Anny de Vries (Wydawnictwo Cross). Dziecięce przekłady biblijne przygotowaliśmy zwłaszcza pod kątem chłopców, dla których oryginalne fragmenty Pisma Świętego były miejscami zbyt trudne. Ani też było łatwiej. Od któregoś dnia skupiliśmy się już tylko na ostatniej wymienionej powyżej pozycji biblijnej, nota bene rewelacyjnej, polecam. Są to już całkiem długie historie-opowiadania, bardziej dla dzieci starszych. Antoś nie zawsze był w stanie w pełni się skupić, więc w między czasie jeździł np. samochodzikiem po dywanie, jednak z czasem coraz łatwiej mu to przychodziło. Jeśli tylko nie poszedł wcześniej spać.. Staś chłonął całym sobą, Anusia oczywiście również.
Tak więc był tekst oryginalny (zwłaszcza) dla rodziców i tekst poszerzony, opracowany pod kątem młodszych słuchaczy. Ponieważ nasi Milusińscy baaardzo się wciągnęli w ten codzienny rytuał, nie chcieli się odrywać od tych poruszających historii. W związku z czym nasze wieczory trochę się przeciągały..
Ilustracje do tekstów biblijnych warto powiesić na gałązkach wiśni, jabłoni, śliwy czy innego owocowego drzewka. Jeśli włożymy gałązki do wazonu już tydzień przed adwentem, zakwitną nam na Wigilię :) Ja niestety zrobiłam to o tydzień za późno i nasze drzewko w pełni zakwitło dopiero w Święto Objawienia Pańskiego czyli na Trzech Króli. Jednak już same zielone pączki kwiatów sprawiły nam w dniu Bożego Narodzenia moc radości. Cóż więc to byłaby za radość, gdyby w pełni zakwitły. Do zrobienia za rok!
Podsumowując:
Drzewko Jessego na pewno będziemy powtarzać. Warto jednak dobrze sobie przygotować fragmenty Słowa Bożego pod kątem słuchaczy :) Żeby nie było ani za mało, ani za dużo. Dzieci były bardzo ciekawe tych historii, które już przecież w dużej mierze znały, ale nie tak bardzo rozbudowane. Były wstanie wysłuchać dużo więcej, gdy czytaliśmy właśnie opowiadania biblijne. Wszystko zależy od języka (formy) w jakim treść jest przekazywana.
Dobrze też zawczasu ogarnąć temat zawieszek-ilustracji. W naszym codziennym zamieszaniu nie wychodziło przygotowywanie ich każdego dnia.
Tort dla Pana Jezusa
Opis jak dla Drzewa Jessego tutaj (klik).
Pierwszego dnia adwentu przeczytaliśmy sobie opowiadanie i metodą burzy mózgów stworzyliśmy listę dobrych uczynków, jakie dzieci chciałyby wykonać w czasie adwentu. Trochę naszych sugestii, reszta samodzielnych pomysłów. Dzieci same robiły ilustracje i kto potrafił podpisywał. Następnie rozdzieliliśmy "uczynki" na poszczególne dni.
Nasze Skarby w większości same wycinały ozdoby i je przyklejały (ćwiczymy paluszki).
Na początku pamiętały o torcie doskonale. Z czasem zdarzało się zapomnieć. I co najdziwniejsze. O dobrych uczynkach nie zapominali, zapominali o przyklejeniu świeczki.. byłam tym bardzo zdziwiona. Myślałam, że będzie odwrotnie. Że to zabawa w przyklejanie będzie najatrakcyjniejsza. To było miłe zaskoczenie :)
Oczywiście my rodzice też staraliśmy się czynnie uczestniczyć w wypełnianiu dobrych uczynków.
Załączam listę wymyślonych przez dzieci dobrych postanowień. Na niektóre dni aktywności są podwójne, dostosowane do możliwości (tudzież chęci) naszych pociech. Wcale nie było łatwo je stworzyć, dlatego dzielę się, może za rok będą dla kogoś inspiracją:
- Odniosę swoje ubrania do kosza na pranie.
- Położę się wcześnie spać (to było z dedykacją dla mamy ;)).
- Pochowam czyste skarpetki i majtki do szuflad.
- Będę grzeczny podczas kąpieli.
- Wymyślę stroje na Jasełka.
- Nie będę krzyczeć na innych.
- Zrobię 7 kartek świątecznych.
- Pościelę swoje łóżko./Oddam ciężarówkę (zabawkę) biednym dzieciom.
- Zrobię prezenty dla rodziny.
- Zjem obiad bez marudzenia.
- Pójdę na roraty.
- Ubiorę się od razu po wstaniu z łóżka.
- Zaopiekuję się młodszym rodzeństwem.
- Oddam (niezniszczoną) zabawkę biednym dzieciom.
- Będę miły dla moich bliskich.
- Pomogę rodzeństwo sprzątać zabawki.
- Zrobię papierowe prezenty dla sąsiadów.
- Zrobię niespodziankę dla taty.
- Upiekę i ozdobię pierniczki.
- Zrobię śniadanie lub kolację./Oddam dinozaura.
- Zrobię przyjemność mamie.
- Posprzątam swój pokój.
- Pomogę rodzicom w przygotowywaniu do Wigilii.
- Ubiorę choinkę.
Podsumowując:
Dzieciom wykonywanie dobrych postanowień bardzo się podobało. Nie spodziewałam się, że tak poważnie podejdą do tematu. Podkreślałam, że to prezent dla Pana Jezusa i przyklejając ozdobę niech ofiarowują daną czynność Panu Bogu. Jak się okazało (i co było piękne) czynności okazały się ważniejsze niż przyklejanie. Oczywiście ozdabianie tortu również sprawiało im wielką przyjemność, od najmłodszego dziecka poczynając, a kończąc na najstarszym :)
Mamy nadzieję, że nasz "Tort" spodobał się Panu Jezusowi :)
Pięknie opisujesz Wasze przygotowania do świąt, mam nadzieję, że nam w przyszłym roku uda się lepiej zorganizować i przygotować adwent dużo lepiej niż w tym roku :)
OdpowiedzUsuńMy mieliśmy też tort dla Jezusa w jego urodziny :)
http://naszerodzicielstwobliskosci.blogspot.com/2015/01/boze-narodzenie-ze-sniegiem.html
Uwielbiam czytać Twoje wpisy :)
Dziękuję Kasiu :))))
OdpowiedzUsuń