Cała Gazetka jest do ściągnięcia tutaj, a do lektury artykułu zapraszam również poniżej.
Rzeźbimy mózg
Lubimy uczyć się o tym, co nas interesuje
lub tego, co może nam się przydać w życiu. Chętniej poznajemy nowe rzeczy w
gronie przyjaciół i bliskich nam osób. Dla wielu ludzi rozwiązywanie zagadek i
krzyżówek jest wspaniałą formą rozrywki. To tylko niektóre ze sposobów uczenia
się, jakie preferuje nasz mózg. W naszej
domowej szkole uczymy się na wiele sposobów. Staram się wykorzystywać różne
nurty pedagogiczne. Zarówno klasyczne już koncepcje, jak i współczesne odkrycia
naukowe. Jedną z takich stosunkowo nowych i prężnie rozwijających się dziedzin
nauki jest neurodydaktyka, czyli nauka o tym jak lubi uczyć się nasz mózg.
Co lubią nasze głowy?
Neurony w naszych głowach najchętniej
rozwiązują problemy, nie lubią biernego powtarzania i odtwarzania. Jeśli jakiś
temat wydaje się nam nudny, nasz mózg najzwyczajniej w świecie nie chce się
tego uczyć. Nie czuje się zmotywowany. Więc jak go zachęcać do nauki?
Świat jest ciekawy i pasjonujący, więc nauka
z perspektywy osoby dorosłej powinna wydawać się niezmiernie interesująca. Są
sytuacje, kiedy po prostu musimy się pewnych rzeczy uczyć. By funkcjonować, bo
tak stanowi prawo, by lepiej zarabiać i gdzieś na końcu by się rozwijać. A jak
motywować do nauki dzieci, które trudno przekonać, że coś jest wartościowe i do
nauczenia wręcz koniecznie. Na przykład tabliczka mnożenia czy zasady
ortografii. Przecież dzisiaj są kalkulatory i programy komputerowe, które same
poprawiają nasze błędy.
Z pomocą przychodzi nam wiedza o tym, jak
lubi uczyć się nasz mózg. Czynniki pomocne naszym strukturom neuronalnym w
procesie uczenia to:
- łączenie wiedzy poznawczej z emocjami i
aktywnością ciała
- bezstresowa, przyjazna atmosfera
- praktyczne znaczenie i zastosowanie
poznawanego materiału
- poznawanie raczej przez wzrok a nie
słuch (ułatwia zapamiętywanie)
- poznawanie przez dotyk rąk (ręce mają w
mózgu bardzo dużą reprezentację, ich aktywność pobudza więc wiele struktur
neuronalnych)
- możliwość odniesienia poznawanego
materiału do własnych doświadczeń
- rozwiązywanie problemów i przetwarzanie
informacji zamiast reprodukowania
- praca w grupie
Ruch, poznawanie dłońmi i dużo śmiechu
Ciężko wykorzystywać wszystkie wytyczne na
raz, dlatego należy dostosować je do zaistniałych warunków. Naszym pomysłem na
naukę ortografii w myśl zasad neurodydaktyki było połączenie poznawanych zasad
poprawnej pisowni z ruchem i pozytywnymi emocjami. Oczywiście w przyjaznej i
bezpiecznej atmosferze. By jak najbardziej zaangażować córkę poprosiłam ją, by
napisała literki u, ó, ż, rz, h oraz ch każdą oddzielnie na kartce A4, tak by
każda wypełniała całą stronę. Następnie wspólnie zalaminowałyśmy naszą pomoc.
Potem zaczęła się zabawa. Ja głośno wymawiałam słowo z trudnością ortograficzną
np. wóz, a zadaniem Ani było jak
najszybciej znaleźć się na odpowiedniej literce i następnie wypowiedzieć
odpowiednią zasadę, w tym wypadku o odmianie ó na o, czyli wóz bo wozy. Jeśli nie wiedziała, jak wyjaśnić pisownię lub po prostu
pomyliła się skacząc na złą literę, ja mówiłam odpowiednią regułę. Dużo przy
tym było śmiechu i zabawy, ponieważ słówka wypowiadałam coraz szybciej i trzeba
było spieszyć się ze skakaniem. Bawił się z nami wtedy też dwuletni Staś i
również z radością skakał na literki. Biorąc pod uwagę współczesną wiedzę o
zapamiętywaniu w jego głowie również utworzyły się nowe połączenia nerwowe.
Przy tej zabawie szybko udało nam się opanować zasady ortografii.
W większej grupie zabawa jest jeszcze weselsza
i efektywniejsza. Dla dużej ilości dzieci można zrobić takie litery w formie
plakatu czy na papierze pakowym.
Ucząc się tabliczki mnożenia z dziećmi
wykorzystuję gry planszowe, które moje dzieci bardzo lubią. Jedna ma wesołą
szatę graficzną. Jest to ślimak, w którego zwojach muszli wpisane są działania.
Dziecko może samo wykonać taką pomoc, by jeszcze bardziej zaktywować swoje
neurony i pobudzić je do pracy. Druga gra jest stworzona na zasadzie memory.
Należy połączyć w pary działanie z wynikiem. Wygrywa oczywiście ten, kto
zbierze więcej par. Często przed otworzeniem zeszytu ćwiczeń z matematyki
rozgrywałyśmy małą partyjkę w ramach rozgrzewki. To od razu pozytywnie nastawiało
córkę do dalszej pracy. Odkąd opanowała zasady mnożenia ogrywa mnie regularnie.
Ku mej uciesze i przy okazji ciągle te zasady sobie utrwalając.
Kiedy uczyliśmy się o starożytnej Grecji,
jako etap wyjściowy mający wzbudzić ciekawość i zainteresowanie, przygotowałam
dla dzieci mini wykopaliska archeologiczne. Do misek powrzucałam różne
znaleziska: monety, łańcuszki, pierścionki i inne gadżety znalezione w
szufladach. Włożyłem tam również trzy zalaminowane wizerunki antycznych
greckich amfor pocięte na kawałki. Następnie wszystko zasypałam „piaskiem”,
czyli u nas kaszą manną. Dzieci dostały fartuszki, pędzelki i inne przydatne narzędzia,
jakie akurat udało się znaleźć w domu i wcieliły się w role archeologów. Gdy
odkopały już wszystkie znaleziska, musiały ułożyć ze znalezionych „skorup”
greckie wazy. Ponieważ wcześniej je wymieszałam bez współpracy się nie obeszło.
Gdy później opowiadałam im o pracy archeologów i Starożytnej Grecji były bardzo
skupione i zaangażowane. Szybko zapamiętały, kim są archeolodzy, jak wygląda
ich praca i jak wyglądają starożytne greckie wazy malowane stylem
czarnofigurowym,. Ich sieć neuronalna została odpowiednio pobudzona i
zmotywowana do nauki. Wykorzystałam tutaj takie zasady przyjazne uczeniu się
jak aktywność wzrokowa i dotykowa, rozwiązywanie problemów, współpraca w grupie
i możliwość odniesienia poznawanego materiału do własnych doświadczeń.
Rozbudowujmy sieci neuronalne
W sytuacji, gdy oprócz wiadomości
przekazanych ustnie, pobudzamy także inne połączenia nerwowe w naszej głowie uzyskane
poprzez wzrok, dotyk, aktywność fizyczną i odczuwane emocje, w procesie uczenia
się uczestniczy nie tylko hipokamp, ale również dużo efektywniejsze struktury
korowe. Wtedy przedstawiony temat dużo silniej aktywizuje nasz mózg, a przez to
nowe informacje zostają dużo lepiej zapisane w naszej pamięci. Taka aktywność
naszych dzieci znajduje odzwierciedlenie w strukturze ich sieci neuronalnej. Badacze
nauk kognitywnych określają ten proces żartobliwie jako rzeźbienie mózgu.
Osobom zainteresowanym tematem polecam
książkę Marzeny Żylinskiej "Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie się
przyjazne mózgowi" Wydawnictwa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.
***
O naszej zabawie ortograficznej przeczytacie więcej tutaj.
O wykopaliskach archeologicznych tutaj.
Również nasze aktywności inspirowane metodą włoskiej pedagożki Marii Montessori mieszczą się w ramach zasad neurodydaktyki. Zapraszam do etykiet tematycznych "Montessori" po prawej stronie.
Polecam również lekturę niezmiernie ciekawego bloga pani Marzeny http://osswiata.pl/zylinska/
WAŻNE
Jeśli chcielibyście kupić książkę pani Żylińskiej, kupujcie tylko tą wydaną przez Wydawnictwo UMK (z granatowym profilem twarzy). Na rynku dostępna jest też "Neurodydaktyka" bez autoryzacji pani Marzeny. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj.
Bardzo ciekawy artykuł i wpis. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuń