Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
"Uczenie się nie jest efektem nauczania.
Uczenie się jest efektem działania podejmowanego przez tego, który się uczy".
John Caldwell Holt
© Wszelkie prawa w zakresie kopiowania i upowszechniania zamieszczonych na tym blogu tekstów i zdjęć w celach publicznych są zastrzeżone. Teksty i zdjęcia nie mogą być publikowane i powielane bez pisemnej zgody autorki.
Jeśli chcesz coś skopiować proszę napisz do mnie: m.m.kosicka@gmail.com
Natomiast w zaciszu domowym ze wszelkich pomysłów, metod, sposobów korzystajcie proszę do woli :)

21 kwietnia 2012

Niedziela Palmowa, Wielki Tydzień i Wielka Noc

Z "lekkim" opóźnieniem dzielimy się naszymi przygotowaniami do Wielkiej Nocy.

Niedziela Palmowa
Ania bardzo chciała zrobić samodzielnie Wielkanocną Palmę już w zeszłym roku. Tym razem się udało.
Zakupiłam na bazarku bazie oraz gałązki bukszpanu. Następnego dnia zamierzałam dokupić krepinę, krepę, oraz druciki by zrobić kwiaty z bibuły i nimi palmę przyozdobić. Jednak to Ancia przejęła inicjatywę. Zanim ten kolejny dzień nadszedł stworzyła palmę według swojego własnego pomysłu  i projektu.



Początkowe plany ostatecznie też został częściowo wprowadzony w życie.
Robiłyśmy więc kwiatki z bibuły, żeby nimi przyozdobić nasze palmy wielkanocne, korzystając z podpowiedzi znalezionych tutaj.



 Staś w tym czasie segregował jajka.



Tak wyglądały nasze palmy w Niedzielę Wielkanocną:


Wielki Tydzień

W Wielki Czwartek zrobiliśmy małą inscenizację Ostatniej Wieczerzy. Początkowo myślałam, że wykonamy figurki apostołów z papieru jednak ostatecznie posłużyły nam nasze pluszaki. Było to bardziej namacalne (zwłaszcza dla Stasia) oraz bardziej praktyczne (misie łatwiej posadzić niż papierowe ludziki). Wyszukałyśmy w Piśmie Świętym imiona wszystkich dwunastu apostołów i ponazywałyśmy nimi nasze zwierzaki.





Oglądałyśmy z Anią również obraz Leonarda da Vinci "Ostatnia Wieczerza". Na tej stronie można go powiększyć i dokładnie przestudiować.
W planach było również mycie nóg, które się jednak nie odbyło (sama nie wiem dlaczego..). Spróbujemy za rok.

W Wielki Piątek pomagała nam książeczka bp Antoniego Długosza "Droga Krzyżowa. Rozważania dla dzieci". Jest to pozycja, która oprócz tytułowej treści zawiera ilustracje-kolorowanki. Wysłuchaliśmy również nagranych rozważań ks. Andrzeja Grefkowicza i na prośbę Ani przeczytaliśmy wspólnie Mękę Pańską. Takie wcześniejsze (przed Liturgią Męki Pańskiej) rodzinne przeczytanie Słowa Bożego, było dla Ani ważne i ułatwiło jej przeżywanie uroczystości w kościele, gdzie trudniej jest się skupić naszej siedmiolatce. Staramy się też jak najdokładniej tłumaczyć wszystkie symbole i znaki jakie się odbywają w tych dniach. Dużo łatwiej jest wtedy Ani (i nam również) wejść w atmosferę Triduum i przeżyć w pełni Święta Zmartwychwstania Pańskiego.

W Wielką Sobotę odwiedziliśmy cała rodziną Grób Pański i tradycyjnie poświęciliśmy pokarm w naszej Parafii. Ania samodzielnie przygotowała koszyk ze święconką.



Wieczorem udałyśmy się wspólnie z Anią i Babcią (tym razem to tata został z chłopakami w domu) na Liturgię Wigilii Paschalnej. Zabrałyśmy świece i razem z innymi wiernymi czekałyśmy przed kościołem na rozpoczęcie się Liturgii. Święcenie ognia, od którego zapala się paschał, i cała Liturgia Światła, było chyba najbardziej ekscytującą częścią dla Anci. Zwłaszcza, że mogła stać na stołeczku, który zabrałyśmy do siedzenia, i wszystko dokładnie obserwować. Oczywiście Liturgia Chrzcielna była też częścią szczególnie przeżywaną, zwłaszcza, że kapłan wody nie żałował. Dzięki pięknie przygotowanej przez scholę młodzieżową i chór parafialny oprawie muzycznej Wigilię Paschalną przeżywałyśmy z dużym poruszeniem. Nastrojowe granie, Kantyk Mojżesza Hosanna i pieśni Wspólnoty Miłości Ukrzyżowanej bardzo w tym pomagały. Z radością wracałyśmy do domu śpiewając Alleluja! Pan Zmartwychwstał!

Następnego dnia rano Ania szukała innych przemian wielkanocnych, jakie symbolicznie pojawiły się w naszym domu.
Wielkopostne ziarenka przemieniły się w słodkości. Frutella to dobre uczynki, a mentosy to już Miłosierdzie Boże :) Na zdjęciu częściowo zjedzone.



Na naszym Krzyżu Wielkopostnym też nastąpiła zmiana:

Muszę się przyznać, że ten kalendarz był dla nas dość trudny i nie udawało nam się iść zgodnie z jego harmonogramem.

Tak wyglądało w naszym domu przeżywanie Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa w tym roku.

Kolejny post będzie o wielkanocnym scrapingu.

2 komentarze:

  1. Pięknie:) U nas też było przedstawienie, nawet nagrane i przesłane do wszystkich dziadków:) Tylko my inscenizowaliśmy Zmartwychwstanie Pańskie. A mój maluszek w Niedzielę Palmową, gdy wołaliśmy HOSANNA!, wołał: hosianna, hosianna, tu moźna myć nogi! :)
    Jedyne co nam się nie udało, to ziarenka wielkopostne (wrawdzie wpadały do słoiczków, ale mocno naciągane!) - chyba jednak za mali jesteśmy jeszcze, ale na pewno spróbujemy w następnym roku. W każdym razie pomysł rewelacyjny, przynajmniej mieliśmy okazję opowiedzieć dzieciom co oznaczają poszczególne słowa na słoiczkach i dlaczego są ważne.

    Z niecierpliwością czekam na scraping wielkanocny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hihi super! Dzieciaki są niesamowite w swej prostocie.
    U nas też z ziarenkami było różnie, zależało od tygodnia i przypominania mamy.

    OdpowiedzUsuń