6 marca 2011

Rotawirus

Dopadło nas to choróbsko. Stasia w poniedziałek, Anulkę i mnie we wtorek, Zenia we czwartek, a moja mamę w piątek. Wszystkich po kolei. Cieszę się, że mama była z nami. Bez niej nie dalibyśmy sobie rady. Przykro mi tylko, że ją też ten wirus dopadł. Bardzo jest zaraźliwy. Okropnie wykańcza. Staś przeszedł atak najlżej, Ania i ja.. cóż, było fatalnie. Nie będę się wdawać w szczegóły.. Dla niezorientowanych, objawy to: wymioty, biegunka i wysoka gorączka. Zenuś i mama na szczęście ciut lżej to przeszli.
W związku z powyższym na sprawdzianie się nie stawiliśmy. Mamy następny termin - 16 marca.
Na szczęście choróbsko to trwa krótko: dwa, trzy dni. Już praaawie zapomnieliśmy.. Próbujemy wracać do normalności :)

A na zakończenie radosna nowina. Będzie nas więcej! :) Szczegóły obok - po lewej stronie na blogu :)

3 komentarze:

  1. Dużo zdrowia!
    I chwała Panu!
    Myśmy też zaliczyli rota na początku ciąży, chyba nawet w 6tc :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdeczne gratulacje. A rotawirusa współczuje. Tym bardziej w ciąży. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Paskudna sprawa jest z nimi. Kiedyś czytałam o nich tu i nic fajnego jeśli chodzi o dzieci.

    OdpowiedzUsuń